Jesteśmy w ciekawym momencie na osi czasu polskiego biznesu. Osoby, które w latach 90. tworzyły podstawy rodzimego kapitalizmu, dziś odchodzą na emeryturę lub są chwilę przed zakończeniem swojej kariery zawodowej. W wielu przypadkach zostawiają swoje firmy kolejnemu pokoleniu. Niestety – jak podkreśla Anna Maria Panasiuk, Wealth Advisor – ani przekazujący, ani przejmujący nie są często przygotowani na proces sukcesji.
Ponad połowa polskich firm rodzinnych jest nadal zarządzana przez pierwsze pokolenie, czyli założycieli biznesu. Tak wynika z raportu „Polski Sukcesor: wciąż na ścieżce wzrostu i ekspansji” opracowanego przez PwC Polska. Z analiz firmy doradczej wynika również, że większość firm rodzinnych (60 proc.), posiada plan sukcesji, jednak w co siódmym przypadku opracowano go bez udziału młodszego pokolenia, a w co dwudziestej firmie sukcesorzy nawet nie wiedzą, że taki plan istnieje.
– Nie mamy w zwyczaju wprowadzać młodych w nasze zasady i sposób myślenia o biznesie. Jeśli nie ułożymy relacji z dziećmi tak, byśmy „grali do tej samej bramki”, to nie możemy oczekiwać, że będą realizować nasze plany – one będą miały swoje. Jeżeli chcemy, by nasze dzieci budowały dalej to, co sami zaczęliśmy, musimy sprawić, by nasze wartości stały się ich wartościami. To nie może wyglądać tak, że senior rodu siada i mówi: „Synu, dam ci pięćdziesiąt albo sto milionów, tylko kontynuuj moje dzieło”. Naszą rolą jest zaszczepienie w naszych dzieciach zaangażowania i zrozumienia – zaznacza Anna Maria Panasiuk, Wealth Advisor.
Tradycja?
W Polsce nie mamy tradycji wielopokoleniowego prowadzenia firm. Nasza historia, z wojnami, socjalizmem i brakiem poszanowania dla własności prywatnej, przerwała ciągłość, która w innych krajach była pielęgnowana przez stulecia. W krajach takich jak Wielka Brytania, Francja czy USA dzieci od najmłodszych lat wprowadzane są w wartości firmy, ucząc się przez obserwację i uczestniczenie w codziennym życiu biznesowym, co pozwala im poczuć odpowiedzialność za dziedzictwo.
– Pamiętam spotkanie, dotyczące procesu sukcesji w rodzinnej firmie, w którym brałam udział. Ojciec – przedsiębiorca starej daty – nie widział potrzeby prowadzenia takich rozmów. Był przekonany, że dzieci są dobrze przygotowane – ukończyły prestiżowe uczelnie w Anglii, miały odpowiednie kompetencje – i jego plan zakładał rozwój biznesu na rynku brytyjskim. Tymczasem synowie mieli zupełnie inne pomysły – interesowali się kryptowalutami – mówi Anna Maria Panasiuk. – Jaki z tego wniosek? Nie jest dobrze, jeśli dopiero w wieku siedemdziesięciu lat zaczynamy myśleć o sukcesji, a nasze dzieci mają już trzydzieści czy czterdzieści. Najlepszy czas na rozpoczęcie rozmów o przekazaniu firmy to moment, gdy mamy czterdzieści, pięćdziesiąt lat. Wtedy jeszcze jest czas, by zbudować wspólną wizję – dodaje.
Narzędzia sukcesji
W ostatnich latach coraz częściej mówi się w Polsce o konieczności porządkowania majątku rodzinnego i świadomego przekazywania zasobów kolejnym pokoleniom. W ślad za tym pojawiają się nowe instrumenty prawne i inwestycyjne, które mają wspierać ten proces. Jednym z nich jest, coraz bardziej popularna, Fundacja Rodzinna. Od końca maja 2023 – czyli momentu, gdy odpowiednie przepisy weszły w życie – do 19 marca 2025 roku w Polsce zarejestrowano 2218 fundacji rodzinnych, co oznacza średnio 102 nowych podmiotów miesięcznie.
– Fundacja Rodzinna jest instrumentem, który może wspierać proces sukcesji – tak samo jak spółki holdingowe, ASI czy proste spółki akcyjne. Można je wykorzystać dobrze albo źle. Pamiętajmy, że one same „nie robią” sukcesji. Sukcesja odbywa się w relacjach pomiędzy pokoleniami rodziny, która ma wizję, wartości i umie się ze sobą porozumieć. Tam, gdzie relacje są poukładane, nie zawsze potrzeba skomplikowanych konstrukcji. Czasem wystarczy prosty holding, żeby sukcesja sprawnie zadziałała – podkreśla Anna Maria Panasiuk.
Ekspertka zauważa, że w ostatnim czasie pojawia się też coraz więcej tzw. family office – czyli struktur stworzonych do zarządzania majątkiem rodzinnym. Czasem formalnych, z nazwą zawierającą nazwisko rodziny albo nazwę firmy, z którą ten majątek się kojarzy. Czasem po prostu są to spółki inwestycyjne z dobrze określoną funkcją: nie prowadzą działalności operacyjnej, ale mają gromadzić, pomnażać i chronić kapitał rodzinny.
– Czy to jest dobre rozwiązanie? Zdecydowanie tak. Family office to nie tylko moda – to coraz bardziej konieczność. Bo w pewnym momencie zarządzanie majątkiem przestaje być sprawą jednej osoby czy jednego pokolenia. Wtedy trzeba stworzyć strukturę, która będzie miała jasną tożsamość, misję i zasady działania – mówi ekspertka. – Problem w Polsce polega na tym, że nie mamy jeszcze dobrych regulacji dla family office, więc nie przypominają one struktur znanych ze Szwajcarii czy Lichtenstein’u. Właśnie dlatego warto dostrzegać i nazywać te struktury, które już istnieją, bo im częściej będziemy to robić, tym większa szansa, że ten segment rynku zostanie wreszcie zauważony również przez ustawodawcę – dodaje.
Nowe pokolenie, nowe podejście
W przestrzeni publicznej coraz częściej mówi się o sukcesji, a świadomość społeczna w tym zakresie rośnie. Posiadanie dużego majątku to nie tylko przywilej, ale także odpowiedzialność – za jego pomnażanie oraz komu i jak zostanie on przekazany. Nowe pokolenie, wychowane po transformacji, podchodzi do kwestii dziedziczenia i zarządzania majątkiem z nowym spojrzeniem, bardziej otwartym na świat i globalne konteksty.
– Coraz częściej w moim biurze pojawiają się nie tylko przedsiębiorcy, ale także ich dzieci, a czasem nawet kilka pokoleń. To ogromna zmiana, ponieważ jeszcze niedawno dominował model „ojca założyciela”, który samodzielnie decydował o przyszłości majątku. Dziś te spotkania wyglądają inaczej – rodziny przychodzą, bo czują potrzebę wsparcia, ale często też dlatego, że w pewnym sensie prowadzą biznes wspólnie – podkreśla ekspertka. – Osoby zamożne mają coraz większą świadomość, że bez odpowiedniego wsparcia, nawet największy majątek może się rozproszyć, można go utracić. To pokazuje, jak zmienia się podejście do tego tematu. Zarządzanie kapitałem rodzinnym coraz częściej trafia w ręce ekspertów, a sukcesja staje się nie tylko tematem rozmów, ale konkretnym planem działania – mówi Anna Maria Panasiuk.
Leave a Reply