To my stworzyliśmy generację Z. Dlaczego nadmierna opiekuńczość to przemoc?

Ocenianie Zetek wchodzących na rynek pracy to temat rzeka. Za niektóre cechy się je chwali, np. lepszy work-life balance niż Milenialsi czy pokolenie X, stawianie granic i dbanie o swój dobrostan psychiczny. Wiele jednak starszym pokoleniom przeszkadza, pojawia się krytyka rzekomego lenistwa, nieporadności, braku inicjatywy, łatwości w rezygnacji z pracy, gdy coś idzie nie po myśli. Czy zastanawiamy się jednak, że młodzi z pokolenia Z nie spadli nagle z nieba, a ktoś ich tak po prostu wychował? Czy chęć zapewnienia dzieciom lepszego życia, wyszła im na złe? Temat tłumaczy Tomasz Kalko, psycholog biznesu, szkoleniowiec, mentor.

Pokolenie Z jest takie, jakie je sami stworzyliśmy – mówi Tomasz Kalko, psycholog biznesu, szkoleniowiec i mentor. – Nie możemy mieć pretensji do młodych, że są tacy, jacy są, skoro to my – rodzice, szkoły, społeczeństwo – ich tak wychowaliśmy. Przez lata staraliśmy się chronić dzieci przed trudnościami, zamiast pozwolić im uczyć się radzenia sobie z nimi. Zamiast rozwijać samodzielność, wzmacnialiśmy unikanie ryzyka. W efekcie młodzi ludzie nie potrafią dziś przekraczać granic, rozwiązywać problemów czy podejmować decyzji w niepewności – dodaje ekspert.

Dobrze wykształceni, źle przystosowani

Zbyt duża troska dorosłych doprowadziła do wychowania pokolenia, które świetnie odnajduje się w świecie teorii, ale gorzej radzi sobie z praktyką i emocjami. Wielu młodych ludzi ma ogromną wiedzę i dobre wykształcenie, ale często brakuje im umiejętności budowania relacji czy odwagi do wchodzenia w trudne sytuacje. Wychowani w świecie, gdzie dorośli rozwiązywali za nich problemy, nie mieli okazji przećwiczyć odpowiedzialności. 

Przede wszystkim chronimy nasze dzieci, co jest całkowicie naturalne w obecnym świecie. Robimy wszystko, żeby dzieci nie stawały w trudnej sytuacji, chronimy je przed światem zewnętrznym. Zamykamy je w świecie technologii, bo na zewnątrz jest niebezpiecznie. Często najmłodsi nie mają możliwości budowania relacji inaczej niż w social mediach, nawet
z kolegami ze szkoły. Więc gdy po latach trafiają do realnych firm, przeżywają szok.

To my, dorośli, uczyliśmy ich, że mają być zawsze proszeni, nigdy zmuszani. Że to oni decydują, gdzie rodzina pojedzie na wakacje. W efekcie wychowaliśmy pokolenie, które często nie wie, czym jest obowiązek, granica czy konsekwencja i poznaje te pojęcia dopiero w pracy – dodaje Tomasz Kalko.

Młodzi idą do pracy

Nadmierna opiekuńczość zabiera młodzieży zdolność radzenia sobie z problemami. Podobnie jest z budowaniem relacji międzyludzkich. To wszystko odbija się na nich, gdy trafiają do pierwszej pracy. Świadomość tego, jak wychowane są Zetki muszą mieć np. menadżerowie. Nadmierna opiekuńczość ma dziś realne konsekwencje w środowisku pracy. Młodzi wchodzący do organizacji często pierwszy raz w życiu zderzają się z dorosłymi, którzy im coś nakazują, wymagają i niejako wymuszają pewne postawy i podporządkowanie. 

To właśnie liderzy stają się dziś dla „Zetek” pierwszymi dorosłymi w ich życiu, nie w sensie wieku, ale postawy. To oni muszą pokazać młodym, że mają sprawczość, że potrafią działać, podejmować ryzyko i uczyć się na błędach, że są w stanie działać i nikt nie musi ich wyręczać – podkreśla Kalko.

Zetki szukają sensu

Tomasz Kalko zwraca uwagę, że kolejnym wyzwaniem tego pokolenia jest poszukiwanie sensu. 

„Zetki” widziały rodziców, którzy pracowali po 10–12 godzin dziennie i nie chcą powtarzać tego scenariusza. Problem w tym, że często nie wiedzą, jak inaczej zbudować swoje życie zawodowe. Brak zaangażowania w pracę bywa dla nich sposobem na zachowanie poczucia sensu – mówi Kalko. – Dla nich niechęć do korporacyjnego świata to forma obrony przed życiem pozbawionym znaczenia. Dlatego tak chętnie angażują się w inicjatywy społeczne czy ekologiczne – tam czują, że ich działania mają wartość.

Według Tomasza Kalko to właśnie menedżerowie średniego szczebla są dziś kluczowi w procesie rozumienia i kształtowania młodego pokolenia pracowników. Liderzy muszą nauczyć się budować z „Zetkami” prawdziwe relacje, wyznaczać ramy, pokazywać sens i granice. Potrzeba ogromnej dojrzałości, by być pierwszym dorosłym dla młodego człowieka, który dotąd tych granic nie znał. Ale jeśli to się uda zyskujemy pracownika świadomego, zaangażowanego i pełnego potencjału.

Ciągła krytyka pokolenia Z nie jest dobra. Ktoś, czyli właśnie my, to pokolenie stworzył, wychował. Całe społeczeństwo jest obecnie w bardzo trudnej roli, aby tę wchodzącą na rynek pracy młodzież naprowadzić na właściwe tory. Przekonać, że nie muszą się bać, że mają sprawczość, że dadzą radę, że jest w tym wszystkim sens. To w jakiej rzeczywistości dorastali, nie jest ich winą – podsumowuje Tomasz Kalko, psycholog biznesu, mentor, szkoleniowiec.

Tomasz Kalko – Psycholog biznesu, strateg (ALK), manager, wykładowca akademicki (MBA), trener. 

Posiada 25-letnie doświadczenie w zarządzaniu zespołami, przeszkolił ponad 30 tys. osób. Współtwórca sukcesu firmy Blachy Pruszyński. Budował sieci dystrybucyjne o wartości ponad 2 mld zł obrotu rocznego. Praktyk, przedsiębiorca, właściciel marki szkoleniowej, mówca motywacyjny, autor publikacji prasowych.

Twórca   autorskich   programów   szkoleniowych   z   zakresu   przywództwa, komunikacji   i   sprzedaży.   Autor   książek, m.in.   najnowszej „Sztuka   mądrego sporu”. Członek Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców i Mentorów. 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *